Z partyjnym pozdrowieniem od Big Cyc |
Czas na krótką prezentację ostatniej trasy V MnO Urwisko 2020 - TP (początkującej) "Dzieci rewolucji pijące mleko". Trasa będzie miała dystans 6,6 km (dobrze, że nie 6,66 km - trzy szóstki imię Bestii) i limit czasu 180 min. + 60 min. limitu spóźnień. Do odnalezienia będzie spora liczba jak na trasy TP punktów kontrolnych, bo aż 17. Dwa lata temu w IV edycji Urwiska było ich chyba 13, a i tak stawka zawodników była mocno rozrzucona. W porównaniu z edycją sprzed dwóch lat będzie o tyle łatwiej, że teren lasów witomińskich nie jest aż tak pofałdowany jak ten w Cisowej.
Nazwa trasy to cytat z piosenki T. Love pt. "My marzyciele". Jest w niej coś o Babilonie, o systemie, który pragnie przejąć nad nami kontrolę, ale my się przecież nie damy, bo życie jest zbyt wspaniałe. Ogólnie przesłanie piosenki jak i jej brzmienie są bardzo optymistyczne. Zresztą większość utworów T.Love ma pozytywny przekaz i wydźwięk i dość prosty bit (noooo, nie tak prosty jak to się ma w piosenkach zespołu "Po prostu", który patronował IV edycji Urwiska). Teksty może często nie są zbyt finezyjne, ale trafiają w samo sedno i prosto do serca. Nie bez znaczenia dla uzyskania tego efektu są charyzma wokalisty Muńka Staszczyka i to w jak emocjonalny sposób podchodzi on do wykonu każdej z piosenek.
Na trasie TP nie będzie żadnych udziwnień. Pełna drożnia (z tym, że nie aktualizowana od 2007 roku), pełna rzeźba terenu, ale po punkty przeważnie trzeba będzie kawałek ze ścieżek zbaczać i szukać ich właśnie na rzeźbie. Zobaczymy, może komuś uda się wyzerować trasę?
Jeszcze co nieco na temat logo zawodów. Początkowo chciałem, aby to właśnie piosenka "My marzyciele" znalazła swoje odzwierciedlenie w logo - te "dzieci rewolucji pijące mleko" - już widziałem oczami wyobraźni Włodzimierza Lenina z włosami postawionymi na Irokeza, pijącego mleko ze szklanki musztardówki - efekt byłby piorunujący i wspaniale bulwersujący! Po pierwsze jednak Lenin z Irokezem na głowie znalazł się już na okładce jednej z płyt Big Cyca, więc nie byłby to mój autorski pomysł, no a poza tym pomieszałbym tematy przewodnie - już nikt włącznie z autorem zawodów nie wiedziałby kto bardziej patronuje imprezie - T. Love czy Big Cyc? Nie chciałem też za bardzo bulwersować władz Gdyni (przecież powaga urzędu wymaga, żeby nie żartować sobie z rzeczy tak doniosłych jak komunizm, a najlepiej to na wszelki wypadek nie żartować wcale), bo myślałem, że coś u nich ugram - jakieś puchary, czy dyplomy dla najlepszych zawodników i że zrobią mi promocję jak ich ładnie poproszę. Ale guzik, znów wypięli się na mnie d..., uznając za postrzeleńca (całkiem słusznie zresztą, ale i tak boli) i człowieka ze wszech miar nie poważnego (a przecież powaga urzędu wymaga, itd...). O tym jednak napiszę "inną razą", żeby już zaś nie przynudzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz